"Przykre skutki (nie)picia wódki". Abstynencyjny zespół alkoholowy oczami psychiatry terapeuty.
Wakacyjny czas w pełni. Ponieważ zdrowie psychiczne jest mi bliskie, również postanowiłam skorzystać z
dobrodziejstw słońca i pogody.
W dzisiejszym wpisie chciałabym podzielić się z Państwem moją przygodą, z wyjazdu wakacyjnego, podczas której udzielałam konsultacji jednemu z naszych rodaków na dalekiej obczyźnie.
Niestety nie tylko korzystał on z dobroci kąpieli słonecznych, ale również widział zjawy oraz miał napad padaczkowy. Jako Polacy pijemy podobno więcej alkoholu niż sąsiedzi zza wschodniej granicy. Trudno w to uwierzyć, a jednak statystyki tak mówią. Przygoda naszego rodaka powiązana była właśnie z konsumpcją napoi wysokoprocentowych.
Chciałoby się powiedzieć, że „były to skutki picia wódki", lecz tym razem chodziło o jej niepicie.
W dzisiejszym wpisie Abstynencyjny Zespół Alkoholowy (AZA) – czyli dlaczego nie warto pić przewlekle — przekraczać granicę uzależnienia i przyzwyczajać organizm do alkoholu.
Historia będąca kanwą do rozmowy na temat, miała swój początek, na stołówce hotelowej, kiedy mąż poprosił mnie, abym podeszła do mężczyzny bez kontaktu słownego, leżącego na podłodze, w drugim końcu sali. Po dotarciu do człowieka okazało się, że otacza go grupa osób, delikatnie mówiąc spanikowanych. Pogotowie było już w drodze.
Mężczyzna położony był przez jednego z turystów w pozycji bocznej ustalonej – co jest jak najbardziej prawidłowe. Ma to na celu zapobiegnięcie zadławieniu się treściami pokarmowymi i nie tylko. Gdy usłyszałam polski język zapytałam o okoliczności zdarzenia.
Prezentacja człowieka wzbudziła moje podejrzenia, że mogło chodzić o abstynencyjny zespół alkoholowy. Człowiek był spocony, drgał - miał napad padaczkowy. Po zakończeniu napadu padaczkowego rozglądał się, po dłuższej chwili, gdy się do niego podchodziło i zaczynało dialog, próbował kopać stojące wokół osoby, jakby się przed czymś bronił. Może miał przymroczenie po napadzie padaczkowym?
Rozmowa z po bratańcami ze Śląska – wyjaśniła wszystko. Przed wyjazdem wakacyjnym Pan pił alkohol. Pił z dużą regularnością - przez około rok, „zawziął się jednak, że podczas wakacji alkoholu pić nie będzie i nie pił”. Wkrótce zaczął się źle czuć. Po około 2 dniach zaczął zwidywać zjawy, drżeć, mocno się pocić, był w lęku. W trakcie posiłku upadł na podłogę – zwijał się w konwulsjach, przygryzł sobie język. Opowiadające mi to osoby było mocno zdezorientowane.
Przecież przestał pić – wiadomo alkohol szkodzi, czemu w takim razie czuje się tak źle. Usłyszałam, że nie może mieć to związku z alkoholem. A jednak...
Okazuje się, że regularne picie doprowadza do przebudowy w mózgu – w tym poście chce zwrócić szczególną uwagę na magiczne receptory Gaba. Są one odpowiedzialne za hamowanie większości innych neuroprzekaźników – odpowiedzialne za chill out po alkoholu. Receptory te przyzwyczajają się do ciągłej stymulacji przez alkohol. Z czasem, aby zadziałać, potrzebują coraz większej stymulacji - większej dawki alkoholu. Gdy im się tego nie zapewni, przestają działać hamując, brak ich działania rozognia niepokój, działa prodrgawkowo.
Nagłe odstawienie alkoholu powoduje, że cały organizm zaczyna krzyczeć o kolejną dawkę wysokoprocentowego napoju. Mobilizuje się do obrony i ataku, pojawia się nasilony głód picia alkoholu. Wynikają z tego typowe objawy abstynencyjne wegetatywne – drżenie rąk, poty, lęk, kołatanie serca, przyspieszony oddech. U osób predysponowanych mogą pojawić się również napady padaczkowe uogólnione oraz halucynacje i urojenia – mówimy wówczas o powikłanym zespole abstynencyjnym.
Z tej krótkiej psychoedukacji wiemy już, że u Pana, który spędzał wakacjach na tym samym turnusie co ja, wystąpił zespół powikłany. Miał pecha, bo występuje on u około 5-15 procent osób przechodzących AZA. Sprzyja mu zły stan somatyczny (czyli inne choroby współistniejące, odwodnienie, urazy głowy), predyspozycje genetyczny, zaawansowany wiek, wcześniej występujące majaczenia alkoholowe oraz napady drgawkowe abstynencyjne.
Przytoczony w anegdocie jegomość został zabrany do szpitala, celem otrzymania leków uspokajających, płynów dożylnie oraz poszerzenia diagnozy stanu organizmu. W Polsce pewnie zostałby zatrzymany na obserwacje w szpitalu, w wakacjolandzie otrzymał leki do torebki i kontynuował wakacje.
Z lekarskiego puntu widzenia było to dość ryzykowne posunięcie, ponieważ 20 procent powikłanych zespołów abstynencyjnych kończy się śmiercią, Następnego dnia widziałam Pana leżącego na leżaku – jak widać co kraj to obyczaj.
Nasuwają mi się tu 2 sugestie do osób, które alkohol piją przewlekle.
Pierwsza abstynencyjny zespół alkoholowy zawsze świadczy o uzależnieniu. Odstawianie alkoholu warto zawsze łączyć z konsultacją ze specjalistą, aby zapoznać się ze specyfiką procesów uzależnieniowych, uzyskać informacje, jak i kiedy zgłaszać się po pomoc farmakologiczną. Jest to również możliwość otrzymania informacji o psychoterapii dla osób z problemem.
W przypadku nasilonych objawów AZA odstawanie alkoholu przeprowadza się pod opieką lekarza w oddziałach detoksykacyjnych. W uproszczeniu, kiedy ktoś zacznie mieć iluzje, halucynacje, nasilony lęk, warto skonsultować się z psychiatrą. To by było na tyle w dzisiejszym wpisie, życzę spokojnego wakacjowania, bez nieprzyjemnych przygód. Pozdrawiam do następnego wpisu.
dobrodziejstw słońca i pogody.
W dzisiejszym wpisie chciałabym podzielić się z Państwem moją przygodą, z wyjazdu wakacyjnego, podczas której udzielałam konsultacji jednemu z naszych rodaków na dalekiej obczyźnie.
Niestety nie tylko korzystał on z dobroci kąpieli słonecznych, ale również widział zjawy oraz miał napad padaczkowy. Jako Polacy pijemy podobno więcej alkoholu niż sąsiedzi zza wschodniej granicy. Trudno w to uwierzyć, a jednak statystyki tak mówią. Przygoda naszego rodaka powiązana była właśnie z konsumpcją napoi wysokoprocentowych.
Chciałoby się powiedzieć, że „były to skutki picia wódki", lecz tym razem chodziło o jej niepicie.
W dzisiejszym wpisie Abstynencyjny Zespół Alkoholowy (AZA) – czyli dlaczego nie warto pić przewlekle — przekraczać granicę uzależnienia i przyzwyczajać organizm do alkoholu.
Historia będąca kanwą do rozmowy na temat, miała swój początek, na stołówce hotelowej, kiedy mąż poprosił mnie, abym podeszła do mężczyzny bez kontaktu słownego, leżącego na podłodze, w drugim końcu sali. Po dotarciu do człowieka okazało się, że otacza go grupa osób, delikatnie mówiąc spanikowanych. Pogotowie było już w drodze.
Mężczyzna położony był przez jednego z turystów w pozycji bocznej ustalonej – co jest jak najbardziej prawidłowe. Ma to na celu zapobiegnięcie zadławieniu się treściami pokarmowymi i nie tylko. Gdy usłyszałam polski język zapytałam o okoliczności zdarzenia.
Prezentacja człowieka wzbudziła moje podejrzenia, że mogło chodzić o abstynencyjny zespół alkoholowy. Człowiek był spocony, drgał - miał napad padaczkowy. Po zakończeniu napadu padaczkowego rozglądał się, po dłuższej chwili, gdy się do niego podchodziło i zaczynało dialog, próbował kopać stojące wokół osoby, jakby się przed czymś bronił. Może miał przymroczenie po napadzie padaczkowym?
Rozmowa z po bratańcami ze Śląska – wyjaśniła wszystko. Przed wyjazdem wakacyjnym Pan pił alkohol. Pił z dużą regularnością - przez około rok, „zawziął się jednak, że podczas wakacji alkoholu pić nie będzie i nie pił”. Wkrótce zaczął się źle czuć. Po około 2 dniach zaczął zwidywać zjawy, drżeć, mocno się pocić, był w lęku. W trakcie posiłku upadł na podłogę – zwijał się w konwulsjach, przygryzł sobie język. Opowiadające mi to osoby było mocno zdezorientowane.
Przecież przestał pić – wiadomo alkohol szkodzi, czemu w takim razie czuje się tak źle. Usłyszałam, że nie może mieć to związku z alkoholem. A jednak...
Okazuje się, że regularne picie doprowadza do przebudowy w mózgu – w tym poście chce zwrócić szczególną uwagę na magiczne receptory Gaba. Są one odpowiedzialne za hamowanie większości innych neuroprzekaźników – odpowiedzialne za chill out po alkoholu. Receptory te przyzwyczajają się do ciągłej stymulacji przez alkohol. Z czasem, aby zadziałać, potrzebują coraz większej stymulacji - większej dawki alkoholu. Gdy im się tego nie zapewni, przestają działać hamując, brak ich działania rozognia niepokój, działa prodrgawkowo.
Nagłe odstawienie alkoholu powoduje, że cały organizm zaczyna krzyczeć o kolejną dawkę wysokoprocentowego napoju. Mobilizuje się do obrony i ataku, pojawia się nasilony głód picia alkoholu. Wynikają z tego typowe objawy abstynencyjne wegetatywne – drżenie rąk, poty, lęk, kołatanie serca, przyspieszony oddech. U osób predysponowanych mogą pojawić się również napady padaczkowe uogólnione oraz halucynacje i urojenia – mówimy wówczas o powikłanym zespole abstynencyjnym.
Z tej krótkiej psychoedukacji wiemy już, że u Pana, który spędzał wakacjach na tym samym turnusie co ja, wystąpił zespół powikłany. Miał pecha, bo występuje on u około 5-15 procent osób przechodzących AZA. Sprzyja mu zły stan somatyczny (czyli inne choroby współistniejące, odwodnienie, urazy głowy), predyspozycje genetyczny, zaawansowany wiek, wcześniej występujące majaczenia alkoholowe oraz napady drgawkowe abstynencyjne.
Przytoczony w anegdocie jegomość został zabrany do szpitala, celem otrzymania leków uspokajających, płynów dożylnie oraz poszerzenia diagnozy stanu organizmu. W Polsce pewnie zostałby zatrzymany na obserwacje w szpitalu, w wakacjolandzie otrzymał leki do torebki i kontynuował wakacje.
Z lekarskiego puntu widzenia było to dość ryzykowne posunięcie, ponieważ 20 procent powikłanych zespołów abstynencyjnych kończy się śmiercią, Następnego dnia widziałam Pana leżącego na leżaku – jak widać co kraj to obyczaj.
Nasuwają mi się tu 2 sugestie do osób, które alkohol piją przewlekle.
Pierwsza abstynencyjny zespół alkoholowy zawsze świadczy o uzależnieniu. Odstawianie alkoholu warto zawsze łączyć z konsultacją ze specjalistą, aby zapoznać się ze specyfiką procesów uzależnieniowych, uzyskać informacje, jak i kiedy zgłaszać się po pomoc farmakologiczną. Jest to również możliwość otrzymania informacji o psychoterapii dla osób z problemem.
W przypadku nasilonych objawów AZA odstawanie alkoholu przeprowadza się pod opieką lekarza w oddziałach detoksykacyjnych. W uproszczeniu, kiedy ktoś zacznie mieć iluzje, halucynacje, nasilony lęk, warto skonsultować się z psychiatrą. To by było na tyle w dzisiejszym wpisie, życzę spokojnego wakacjowania, bez nieprzyjemnych przygód. Pozdrawiam do następnego wpisu.