Każdy ma swój "czuły punkt". Emocjonalna pięta achillesowa oczami psychiatry-terapeuty


Nie ma takiej osoby na świecie, która nie miałaby "czułego punktu".
Nadmiarowa reakcja na pewne trudne dla danej jednostki tematy jest sprawą uniwersalną.
Dotyczy ludzi ze wszystkich grup społecznych, na wszystkich szerokościach geograficznych. Lekarze, prawnicy, osoby pracujące fizycznie, osoby pracujące w korporacjach na wszystkich stanowiskach - wszyscy mają tematy, które uruchamiają w nich ciąg reakcji w głowie, powodujący przysłowiowo wrażenie osuwania się ziemi pod stopami, poczucie bycia w pułapce. Pojawiający się, w trakcie takich rozmów, dystres powoduje, że przestajemy myśleć racjonalnie. Podwyższony poziom hormonów stresu najczęściej odbiera płynność wypowiedzi. Niektórzy stają się nadmiernie nerwowi, a w konsekwencji wycofani lub agresywni. Są osoby, które zaczynają wtedy płakać i nie da się z nimi nic ustalić. 
Rozmowa na temat czułych punktów jest, jak ugodzenie w piętę achillesową - nikt by się tego nie spodziewał, powoduje chwilową niemoc, zdawałoby się silnego człowieka.
Jak dochodzi do powstania "czułych punktów"?  Jak sobie z nimi radzić? Czy eksplorować temat, czy się przed nim chować? O tym w dzisiejszym wpisie.
Zacznijmy od genezy zagadnienia.
Na początku garść teorii wziętych z terapii behawioralno-poznawczej.
Pierwsze lata życia człowieka są kluczowe z wielu powodów. 
Dla specjalistów, zajmujących się tematem pomocy osobom z problemami psychologicznym, to czas nabywania i budowania przekonań kluczowych i pośredniczących, zwłaszcza dotyczących otaczającego człowieka świata i jego samego.
Przekonania to taka wiedza zapisana i skatalogowana w naszej pamięci. Opisuje ona w prosty sposób nas samych i otaczający nas świat. To taki kod dotyczący funkcjonowania świata (reguł nimi rządzących), ludzi, naszych zasobów i braków. Ma on pomóc człowiekowi płynnie przemieszczać się w zawiłościach ludzkich interakcji i adekwatnie do naszych możliwości, zachować w trudnych sytuacjach życiowych.
Przekonania te powstają,  przede wszystkim w okresie dzieciństwa, czasem młodości, wczesnej dorosłości w internacki z osobami ważnymi. Za osoby ważne terapeuci uważają rodziców, ale i dziadków, nauczycieli, a nawet panią sąsiadkę. 
Uogólniając, osobą ważną jest to ktoś, kto jest dla nas autorytetem. 
Każdy człowiek  trochę inaczej widzi i rozumie rzeczywistość.
Niby widzimy to samo, a reagujemy na te same sytuacje, w odmienny sposób. Przykładowo te same słowa kilka osób będzie rozumiało trochę inaczej. Dzieje się tak dlatego, że oceny dokonujemy przez pryzmat swoich doświadczeń. Te powiązane są ze wspomnianymi skryptami pamięciowymi - przekonaniami poznawczymi. 
Czasem przekonania, w niesprzyjających warunkach -np. gdy dziecko wychowywane jest przez opresyjnych, krytycznych rodziców, kształtują się w nieadaptacyjny sposób.
Tu można by było przywołać, temat niskiego poczucia własnej wartości, które jest manifestacją tego destrukcyjnego kodu poznawczego, powstałego w interakcji z ponadstandardowo wymagającymi osobami ważnymi. 
Przekonania to dopiero połowa powieści o "czułych puntach", kolejną są strategie radzenia w momentach, gdy dochodzi do aktywacji przekonań. 
Strategia radzenia to taki przepis, jak człowiek ma sobie radzić, gdy jest w sytuacji opresyjnej. Najczęściej, strategie radzenia sobie z danymi sytuacjami w świecie "sprzedają" nam osoby bliskie. Z czasem, jeśli uznajemy je za dezadaptacyjne lub gdy inne są bardziej spójne z naszym temperamentem, lub atrakcyjniejsze, w danej grupie społecznej, uczymy się nowych - zapożyczonych od otoczenia. I tak jedne osoby będą miały tendencje do stawiania czoła trudnym sytuacjom i konfrontacji z trudnościami, inne będą się chowały i uciekały z opresji.
Ten kod poznawczy oraz strategie radzenia sobie z problem, siedzą w nas najczęściej całe życie.
Piszę najczęściej, bo oddziaływania terapeutyczne oraz korygujące wydarzenia w życiu mogą zmodyfikować dezadaptacyjny kody i strategie. Przykładem korekty będzie zachwianie przekonania kluczowego „ludzie ranią”, które ulega modyfikacji dzięki stabilnej relacji z terapeutą oraz/lub partnerem, przyjacielem.  Kolejny to wybicie się ze stu procentowej wiary w przekonanie "jestem słaby" dzięki np. udzielając pomocy, pod wpływem adrenaliny, poszkodowanym w wypadku samochodowym
"Czułe punkty" to tematy, wydarzenia, czasem obrazy lub doznania sensoryczne- dźwięki, zapachy, w życiu teraźniejszym, które przywołują bolesne wspomnienia z przeszłości. 
Wspomnienia z przeszłości powoduję uaktywnienie się przykrych przekonań dotyczące "ja"i świata - naszej wiedzy o świecie i nas samych, która jest dla nas trudna. Te jak pisałam powyżej, wywołują w nas jakąś reakcję - uaktywniają strategię radzenia sobie z tym typem uaktywnionego przekonania. Czasem ta reakcja jest dezadaptacyjna i wtedy mamy temat do pracy terapeutycznej. Przykładowo ktoś gdy usłyszy słowa krytyki, zaczyna być agresywny słownie wobec otoczenia.
Zdarza się, że dana osoba nie ma sposobów radzenia sobie z destrukcyjnym przekonaniem w ogóle. Wówczas w przypadku ekspozycji na sytuację stresogenną, jest skazana na co najmniej duży dyskomfort. Pochłaniają ją emocje sprzed lat, jest bez kontaktu, często płacze, jakby przezywała ponownie trudne wspomnienia sprzed lat...
Jest to bardzo obciążające i często prowadzi do tendencji do ucieczki i izolowania się od otoczenia. Osoby takie unikają osób i wydarzeń, potencjalnie mogących przywołać wspomnienia.
Takie osoby wymagają wsparcia i pomocy w przepracowaniu trudnych wątków, konfrontacji, pomocy w nabyciu zdrowszych strategi radzenia. Zachęcam je do zgłoszenia się po pomoc... zwłaszcza jeśli odczuwają obniżenie jakości życia z tego powodu.
Czy można i należy pracować z tematem "czułych puntów"?
Gdybym nie wierzyła, że można popracować w temacie, pewnie nie pisałabym tego postu.
Na pytanie, czy należy, odpowiedziałabym, że decyzja zawsze należy do danego człowieka. Kluczowe jest przekonanie o sensie pracy własnej.
Jako wskazówki, przy rozpatrywaniu potrzeby pracy własnej, w temacie "czułego punktu", sugerowałabym mieć wzgląd na kilka kwestii...
Pierwszy, jak często "czułe punkty" dają o sobie znać? Jeśli sytuacje  są sporadyczne, temat można odpuścić, liczne skłaniają do pracy.
Ważne, jak sobie radzimy w momentach opresji - jakie mamy strategie radzenia i jak dalece, są one elastyczne.
Strategia unikania, czyli unikanie stresujących, dla nas sytuacji jest czymś, co podpowiada nam trochę natura. Coś jest dla nas nieprzyjemne, wiec tego nie robimy. W moim odczuciu nie jest istotna sama strategia unikania, ale jej elastyczność oraz kategoryczność. Należy zwrócić uwagę na nasilenie problemu związanego ze samą strategią unikania oraz następstwa unikania aktywacji "czułych puntów". Przykładowo jeśli ktoś ma problem z eksponowaniem się na forum, może unikać wykonywania pracy tego wymagającej. Jeśli z różnych względów, będzie zmuszony, powiedzieć coś na forum i skonfrontuje się z wyzwaniem - wymyśli, jak sobie poradzić np. napisać sobie wszystko na kartce i odczytać przygotowany materiał, terapeuta nie będzie doszukiwał się tematu do pracy.
Są jednak sytuacje, kiedy unikanie nie jest żadnym rozwiązaniem, staje się powodem inwalidztwa. Jeśli ktoś ma problem z eksponowaniem się na interakcje z ludźmi w ogóle i z tego powodu nie wychodzi z domu, to już warto zwrócić się o pomoc. Podobnie jeśli lubimy swoją pracę, ale mamy duży problem w trakcie rozmowy z szefem i jego nieuzasadnioną krytyką naszej pracy.  Codziennie mamy poranne nudności, nie z powodu ciąży, ale stresu przed konfrontacją - przekroczyliśmy granicę tolerancji i możliwości radzenia sobie z aktywizacją "czułych punktów". Odciążmy teraźniejszość od tematów z przeszłości i przekonań, które odbierają nam możliwość obrony siebie.
Czasem, ktoś, na którymś etapie życia po prostu, nie chce już uciekać i chce stawić czoło swoim przekonaniom w sytuacjach opresji. Ma potrzebę przepracować przeszłość. Chce pozbyć się swoich "czułych puntów". Cieszę się, że jest takich osób coraz więcej. Taka motywacja też jest jak najbardziej ok.
Nie mamy wpływu, kiedy i w jakiej sytuacji się rodzimy i wychowujemy, mamy natomiast wpływ na to, co jest tu i teraz. Czasem trzeba dużo pracy, aby przezwyciężyć demony przeszłości i wgrać nowy kod na szczęśliwe życie. Pozbycie się "czułych puntów" wymaga niejednokrotnie  dużego wysiłku, ale w moim odczuciu warto. Do następnego wpisu. 



Popularne posty