Od agresji do asertywności...Co to znaczy być asertywnym?
Asertywność to sposób przyjmowania komplementów, odmawiania, zwracania uwagi na swoje racje. Większość osób kojarzy asertywność z mówieniem „Nie”. To bardziej postawa, niż próba negacji i zaznaczenia swojej inności w świecie. W poście zarysy teorii i praktyki. Dla osób, zainteresowanych pogłębieniem tematu odsyłam do publikacji " Asertywność. Sięgaj po to, czego chcesz, nie raniąc innych" Robert'a Alberti, Michael'a Emmons'a.
Ale przejdźmy do konkretów...zaczynamy.
Fundamentalnej zasady asertywności jest to, że jesteśmy, można by powiedzieć, OK i inny ludzie również są OK. Nie zakładamy złej woli 2 człowieka.
Co to znaczy? Dajemy osobie, do której się zwracamy, takie samo prawo do posiadania swoich potrzeb i pragnień oraz tego, że może mieć na coś ochotę lub nie. Traktujemy ją, jako dojrzałą jednostkę. Asertywność nie jest manipulacją, czyli przepisem, jak zrobić, żeby inni mnie słuchali, bez względu na wszystko. Stosując ja, musimy być świadomi, że wpływ mamy tylko na siebie. Możemy spotkać się z aprobatą naszych racji lub nie. Opisałabym asertywność, jako zręczną formę poinformowania osób postronnych, które nie siedzą w naszej głowie, co czujemy i jakie mamy oczekiwania.
Zawikłane to trochę, więc posłużę się przykładem.
Przykład zaczerpnęłam z klasyka kłótni małżeńskich. Wyobraźmy sobie, że jakąś panią delikatnie mówiąc, wkurza, że mąż rozrzuca skarpetki po mieszkaniu. On nie widzi w tym nic złego. Jednocześnie Pan oczekuje, że jego ubrania będą pachnące i wyprane, stały równo na półeczce. Kobiecie podział obowiązków - ja piorę, prasuję i układam ubrania - pasuje. Chodzenie po mieszkaniu i zbieranie ubrań za każdym razem, gdy chce zrobić pranie, już nie. Co może zrobić wspomniana jegomość?
Proponuję jej, wcielić w życie zasady asertywnego stawiania granic i wyjawiania oczekiwań.
Stosujemy ją w gradacji 3 stopniowej. Asertywność zakłada, że pierwsza próba komunikacji z partnerem może się udać lub nie. Daje narzędzia do radzenia sobie, mimo oporów materii ludzkiej.
Zaczynamy od poziomy I – mówimy o oczekiwaniach.
Schemat to podanie faktu tego, co powoduje, że czujemy się źle. Następnie mówimy o związanych z tym uczuciach, po czym o oczekiwaniach.
W przytoczonym przykładzie, będzie to brzmiało, mniej więcej tak:
„Mężu notorycznie rozrzucasz skarpetki po mieszkaniu. Złości mnie to bardzo, bo mam dodatkową pracę przez tym jak zaczynam robić nasze wspólne pranie. Prosiłabym, abyś wrzucał skarpetki do kosza na brudne ubrania”.
Życie pokazuje, że my swoje, a nawyki swoje. Czasem trzeba być mocno zmotywowanym, aby zmienić utarte przyzwyczajenia, a co dopiero przyzwyczajenia 2 osoby. Może się zdarzyć, że mąż, mimo próśb nadal będzie rozrzuca skarpetki.
Co robimy? Stosujemy krok II techniki asertywności.
Mówimy o faktach, o emocjach, następnie o oczekiwaniach i prawdopodobnych konsekwencjach, niepodporządkowania się naszej prośbie.
„Mężu, w zeszłym tygodni prosiłam cię o wrzucanie skarpetek do kosza z brudną bielizną, bo złości mnie zbieranie ubrań z podłogi. Mimo mojej prośby nadal to robisz. Po raz kolejny, proszę, zacznij wrzucać skarpetki do kosza na bieliznę. Nie będę ich już zbierać z ziemi i automatycznie nie będą zostaną uprane”.
A co jeśli i to zawiedzie i skarpetki nadal lądują na podłodze, zamiast w koszu na brudy. Co pozostaje nam zrobić? III level asertywności.
Uznajemy, że poinformowaliśmy o naszych uczuciach związanych z danym tematem, oczekiwaniach, konsekwencjach. Czas na te konsekwencje. I tu niestety trzeba być rzeczywiście konsekwentnym. My traktujemy 2 osobę poważnie, aby ona nas tak potraktowała, musimy wykazać się konsekwencja, tego, co komunikujemy. A więc co robimy? Nie pierzemy przykładowych skarpetek męża, który nie zastosował się do naszej prośby. Nie robimy tego, ze złośliwości, ale z uważności na własne emocje i szacunku do was, jako pary.
Ciekawa jestem, jak Wam brzmi, przedstawiony przykład? Łatwy do wcielenie w życie? Trudno? Ciężko powiedzieć? Najczęstszym problemem osób, stykających się z tematem asertywności, to wyważenia, czy to co mówią to komunikat agresywny i złośliwy, czy asertywny. Jeśli mamy intencję poprawy relacji, swojego i czyjegoś komfortu, to raczej będziemy unikać skrajności. Konsekwencje przytaczane na II poziomie komunikatu będą naturalnymi konsekwencjami zachowania 2 osoby. W przytoczonym przykładzie zła żona, nic dobrego nie wróży, zaopatrzenie tematu błahostki stoi w interesie po obu strona. Nieuprane skarpetki są właśnie naturalną konsekwencją, nie spełnienia prośby troskliwej żony. Kluczowe jest również danie sobie prawa na wyrażenie emocji i wiara, że zostaną pozytywnie odebrane, prze otocznie. Taka jest ich funkcja, informacją nas i świat, że nasze granice są przekraczane. Zdrowy prawidłowo ukształtowany człowiek, nie ma potrzeby przekraczania granicy. Jeśli to robi, to często z niewiedzy, nieporadności, ospałości, wygody.
Technika asertywności jest naprawdę skuteczna. Ma ogromnie dużo profitów psychologicznych. Zachęcam do poeksperymentowania zarówno Panie, jak i Panów. Pozdrawiam serdecznie, do następnego wpisu.
Ale przejdźmy do konkretów...zaczynamy.
Fundamentalnej zasady asertywności jest to, że jesteśmy, można by powiedzieć, OK i inny ludzie również są OK. Nie zakładamy złej woli 2 człowieka.
Co to znaczy? Dajemy osobie, do której się zwracamy, takie samo prawo do posiadania swoich potrzeb i pragnień oraz tego, że może mieć na coś ochotę lub nie. Traktujemy ją, jako dojrzałą jednostkę. Asertywność nie jest manipulacją, czyli przepisem, jak zrobić, żeby inni mnie słuchali, bez względu na wszystko. Stosując ja, musimy być świadomi, że wpływ mamy tylko na siebie. Możemy spotkać się z aprobatą naszych racji lub nie. Opisałabym asertywność, jako zręczną formę poinformowania osób postronnych, które nie siedzą w naszej głowie, co czujemy i jakie mamy oczekiwania.
Zawikłane to trochę, więc posłużę się przykładem.
Przykład zaczerpnęłam z klasyka kłótni małżeńskich. Wyobraźmy sobie, że jakąś panią delikatnie mówiąc, wkurza, że mąż rozrzuca skarpetki po mieszkaniu. On nie widzi w tym nic złego. Jednocześnie Pan oczekuje, że jego ubrania będą pachnące i wyprane, stały równo na półeczce. Kobiecie podział obowiązków - ja piorę, prasuję i układam ubrania - pasuje. Chodzenie po mieszkaniu i zbieranie ubrań za każdym razem, gdy chce zrobić pranie, już nie. Co może zrobić wspomniana jegomość?
Proponuję jej, wcielić w życie zasady asertywnego stawiania granic i wyjawiania oczekiwań.
Stosujemy ją w gradacji 3 stopniowej. Asertywność zakłada, że pierwsza próba komunikacji z partnerem może się udać lub nie. Daje narzędzia do radzenia sobie, mimo oporów materii ludzkiej.
Zaczynamy od poziomy I – mówimy o oczekiwaniach.
Schemat to podanie faktu tego, co powoduje, że czujemy się źle. Następnie mówimy o związanych z tym uczuciach, po czym o oczekiwaniach.
W przytoczonym przykładzie, będzie to brzmiało, mniej więcej tak:
„Mężu notorycznie rozrzucasz skarpetki po mieszkaniu. Złości mnie to bardzo, bo mam dodatkową pracę przez tym jak zaczynam robić nasze wspólne pranie. Prosiłabym, abyś wrzucał skarpetki do kosza na brudne ubrania”.
Życie pokazuje, że my swoje, a nawyki swoje. Czasem trzeba być mocno zmotywowanym, aby zmienić utarte przyzwyczajenia, a co dopiero przyzwyczajenia 2 osoby. Może się zdarzyć, że mąż, mimo próśb nadal będzie rozrzuca skarpetki.
Co robimy? Stosujemy krok II techniki asertywności.
Mówimy o faktach, o emocjach, następnie o oczekiwaniach i prawdopodobnych konsekwencjach, niepodporządkowania się naszej prośbie.
„Mężu, w zeszłym tygodni prosiłam cię o wrzucanie skarpetek do kosza z brudną bielizną, bo złości mnie zbieranie ubrań z podłogi. Mimo mojej prośby nadal to robisz. Po raz kolejny, proszę, zacznij wrzucać skarpetki do kosza na bieliznę. Nie będę ich już zbierać z ziemi i automatycznie nie będą zostaną uprane”.
A co jeśli i to zawiedzie i skarpetki nadal lądują na podłodze, zamiast w koszu na brudy. Co pozostaje nam zrobić? III level asertywności.
Uznajemy, że poinformowaliśmy o naszych uczuciach związanych z danym tematem, oczekiwaniach, konsekwencjach. Czas na te konsekwencje. I tu niestety trzeba być rzeczywiście konsekwentnym. My traktujemy 2 osobę poważnie, aby ona nas tak potraktowała, musimy wykazać się konsekwencja, tego, co komunikujemy. A więc co robimy? Nie pierzemy przykładowych skarpetek męża, który nie zastosował się do naszej prośby. Nie robimy tego, ze złośliwości, ale z uważności na własne emocje i szacunku do was, jako pary.
Ciekawa jestem, jak Wam brzmi, przedstawiony przykład? Łatwy do wcielenie w życie? Trudno? Ciężko powiedzieć? Najczęstszym problemem osób, stykających się z tematem asertywności, to wyważenia, czy to co mówią to komunikat agresywny i złośliwy, czy asertywny. Jeśli mamy intencję poprawy relacji, swojego i czyjegoś komfortu, to raczej będziemy unikać skrajności. Konsekwencje przytaczane na II poziomie komunikatu będą naturalnymi konsekwencjami zachowania 2 osoby. W przytoczonym przykładzie zła żona, nic dobrego nie wróży, zaopatrzenie tematu błahostki stoi w interesie po obu strona. Nieuprane skarpetki są właśnie naturalną konsekwencją, nie spełnienia prośby troskliwej żony. Kluczowe jest również danie sobie prawa na wyrażenie emocji i wiara, że zostaną pozytywnie odebrane, prze otocznie. Taka jest ich funkcja, informacją nas i świat, że nasze granice są przekraczane. Zdrowy prawidłowo ukształtowany człowiek, nie ma potrzeby przekraczania granicy. Jeśli to robi, to często z niewiedzy, nieporadności, ospałości, wygody.
Technika asertywności jest naprawdę skuteczna. Ma ogromnie dużo profitów psychologicznych. Zachęcam do poeksperymentowania zarówno Panie, jak i Panów. Pozdrawiam serdecznie, do następnego wpisu.