"Zżerają mnie kompleksy...jak się ich pozbyć?" Oczami psychiatry - terapeuty.
Za duży nos, za małe piersi, za grube uda, brzydka cera...wymieniać można bez końca.
Większość osób, na którymś etapie swojego życia borykało się z kompleksami. Największe nasilenie, koncentracji na niedoskonałościach, opisywane jest w okresie nastoletnim. Wiele osób z nich wyrasta. Stają się one wspomnieniem, problemem, z którym sobie ktoś poradziły. Z perspektywy czasu wydają się zmieniać swój koloryt - blakną, tracą na wartości.
Są jednak osoby, które kompleksy zżerają od środka, nawet w dorosłości. Eskalują i mogą prowadzić do autoagresji – ubliżania i poniżania siebie z powodu niedostatków. Stanowią problem nie do przejścia i zaburzają normalne funkcjonowanie.
Takie osoby czasami trafiają po specjalistyczną pomoc psychologiczną. Przez terapeutów kompleksy traktowane są, jako objaw, szczyt góry lodowej. Gdy spotykają oni osobę, z nimi się borykającą, zadają sobie i zainteresowanemu pytania.
Co kryje się za kompleksami? Co by się stało, gdyby problem zniknął?
Jaka jest etiologia kompleksu? Najczęściej niestety do powstawania koncentracji na defekcie przyczyniają się osoby bliskie. Zwracają uwagę na jakąś cechę lub inność. Czasem kropką nad i jest interakcja z rówieśnikami. Prawdą jest to, że dzieci są szczere do bólu i zwracają uwagę na inność. Jeśli rodzice nie dołożą starań, aby nauczyć życiowego nowicjusza radzeniem sobie z odmiennością, zwłaszcza w interakcji z rówieśnikami, kompleksy mogą doprowadzić nie tylko do dyskomfortu. Są kanwą powstawania zaburzeń nastroju, zaburzeń odżywiania, zaburzeń lękowych. Skrajna forma kompleksu, pewnego rodzaju fiksacji to dysmorfofobia – kiedy człowiek jest ekstremalnie skoncentrowany na „defekcie” i z jego powodu nie może normalnie funkcjonować. Jako rodzic warto być uważnym i wspierać, rozmawiać na temat. Przekazywać, co jest tak naprawdę ważne w życiu i relacjach międzyludzkich.
No, ale co jeśli jesteśmy już dorośli. Nie możemy oczekiwać, tak dużego wsparcia od osób bliskich-rodziców? Jak się uporać z dręczącymi kompleksami?
Myślę, że pracę nad kompleksami, warto zacząć od oceny ich racjonalności – tzn. czy są one realnym problemem estetycznym, zdrowotnym. Jak to zrobić?
Dobrym pomysłem jest rozmowa z dobrym specjalistą, w dziedzinie związanej z kompleksem – chirurgiem plastycznym, dermatologiem... Zaznaczam dobrym specjalistą, który wypowie się, na bazie swojego doświadczenia, czy problem jest i czy można sobie z nim poradzić metodami medycznymi. Temat warto również skonfrontować z zaufaną osobą np. rodzicem, przyjacielem, rodzeństwem. Poznać jego punkt widzenia.
Jeśli okaże się, że problem, ma źródło w trudnościach psychologicznych, powstaje pole do pracy własnej terapeutycznej. Najefektywniejsza jednak, jest w interakcji ze specjalistą terapeutą. Jeśli ktoś, ma opór, można prowadzić prace na własną rękę, korzystając z poradników.
Słów kilka o terapii... Gro pracy terapeutycznej, poświęcone jest tematowi przyzwyczajania się do tego, co niedoskonałe. Razem z potrzebującym tworzy się historii kompleksów – jak doszło do jego powstania, kto się do tego przyczynił, jaką pełnił funkcje. Przy okazji jej tworzenia, najczęściej otrzymujemy informacje o deficytach psychologicznych i niezaspokojonych potrzeb, które były kanwą powstania kompleksu. Jednym z prawideł jest to, że porównywania się i dobre wypadanie na tle innych osób, często pełni funkcję wypełnienia pustki i braków, które kryją się w człowieku. Analizując historie kompleksu mamy szanse odreagować, przeżyć żal, smutek, złość związany z negatywnymi wspomnieniami z przeszłości.
Bardzo często, nie trzeba wcale zmieniać swojej fizyczności, aby poczuć się szczęśliwym. Czasem wystarczy poświęcić sobie trochę uwagi. Być przy sobie, popracować, aby rozkwitnąć i stać się dumnym z tego, kim się jest. Trudno uwierzyć? Zachęcam do spróbowania i podjęcia wyzwania. Trzymam kciuki.
Do następnego wpisu.
Większość osób, na którymś etapie swojego życia borykało się z kompleksami. Największe nasilenie, koncentracji na niedoskonałościach, opisywane jest w okresie nastoletnim. Wiele osób z nich wyrasta. Stają się one wspomnieniem, problemem, z którym sobie ktoś poradziły. Z perspektywy czasu wydają się zmieniać swój koloryt - blakną, tracą na wartości.
Są jednak osoby, które kompleksy zżerają od środka, nawet w dorosłości. Eskalują i mogą prowadzić do autoagresji – ubliżania i poniżania siebie z powodu niedostatków. Stanowią problem nie do przejścia i zaburzają normalne funkcjonowanie.
Takie osoby czasami trafiają po specjalistyczną pomoc psychologiczną. Przez terapeutów kompleksy traktowane są, jako objaw, szczyt góry lodowej. Gdy spotykają oni osobę, z nimi się borykającą, zadają sobie i zainteresowanemu pytania.
Co kryje się za kompleksami? Co by się stało, gdyby problem zniknął?
Jaka jest etiologia kompleksu? Najczęściej niestety do powstawania koncentracji na defekcie przyczyniają się osoby bliskie. Zwracają uwagę na jakąś cechę lub inność. Czasem kropką nad i jest interakcja z rówieśnikami. Prawdą jest to, że dzieci są szczere do bólu i zwracają uwagę na inność. Jeśli rodzice nie dołożą starań, aby nauczyć życiowego nowicjusza radzeniem sobie z odmiennością, zwłaszcza w interakcji z rówieśnikami, kompleksy mogą doprowadzić nie tylko do dyskomfortu. Są kanwą powstawania zaburzeń nastroju, zaburzeń odżywiania, zaburzeń lękowych. Skrajna forma kompleksu, pewnego rodzaju fiksacji to dysmorfofobia – kiedy człowiek jest ekstremalnie skoncentrowany na „defekcie” i z jego powodu nie może normalnie funkcjonować. Jako rodzic warto być uważnym i wspierać, rozmawiać na temat. Przekazywać, co jest tak naprawdę ważne w życiu i relacjach międzyludzkich.
No, ale co jeśli jesteśmy już dorośli. Nie możemy oczekiwać, tak dużego wsparcia od osób bliskich-rodziców? Jak się uporać z dręczącymi kompleksami?
Myślę, że pracę nad kompleksami, warto zacząć od oceny ich racjonalności – tzn. czy są one realnym problemem estetycznym, zdrowotnym. Jak to zrobić?
Dobrym pomysłem jest rozmowa z dobrym specjalistą, w dziedzinie związanej z kompleksem – chirurgiem plastycznym, dermatologiem... Zaznaczam dobrym specjalistą, który wypowie się, na bazie swojego doświadczenia, czy problem jest i czy można sobie z nim poradzić metodami medycznymi. Temat warto również skonfrontować z zaufaną osobą np. rodzicem, przyjacielem, rodzeństwem. Poznać jego punkt widzenia.
Jeśli okaże się, że problem, ma źródło w trudnościach psychologicznych, powstaje pole do pracy własnej terapeutycznej. Najefektywniejsza jednak, jest w interakcji ze specjalistą terapeutą. Jeśli ktoś, ma opór, można prowadzić prace na własną rękę, korzystając z poradników.
Słów kilka o terapii... Gro pracy terapeutycznej, poświęcone jest tematowi przyzwyczajania się do tego, co niedoskonałe. Razem z potrzebującym tworzy się historii kompleksów – jak doszło do jego powstania, kto się do tego przyczynił, jaką pełnił funkcje. Przy okazji jej tworzenia, najczęściej otrzymujemy informacje o deficytach psychologicznych i niezaspokojonych potrzeb, które były kanwą powstania kompleksu. Jednym z prawideł jest to, że porównywania się i dobre wypadanie na tle innych osób, często pełni funkcję wypełnienia pustki i braków, które kryją się w człowieku. Analizując historie kompleksu mamy szanse odreagować, przeżyć żal, smutek, złość związany z negatywnymi wspomnieniami z przeszłości.
Bardzo często, nie trzeba wcale zmieniać swojej fizyczności, aby poczuć się szczęśliwym. Czasem wystarczy poświęcić sobie trochę uwagi. Być przy sobie, popracować, aby rozkwitnąć i stać się dumnym z tego, kim się jest. Trudno uwierzyć? Zachęcam do spróbowania i podjęcia wyzwania. Trzymam kciuki.
Do następnego wpisu.