Więź daje siłę. Jak zbudować dobą więzi z dzieckiem, mimo trudnej historii własnego dzieciństwa?


Bycie rodzicem to bardzo trudne zadanie. 
Wiele matek i ojców to superbohaterowie. Próbujące łączyć różne role życiowe - pracownika, rodzica, gospodyni domowej  i jednocześnie znaleźć kawałek świata dla siebie, aby nie zwariować. Podejmują się misji nie do wykonania - wychować i zrobić to jak najlepiej.
Czy trud i energia, którą poświęcają  na wychowywanie dziecka się opłaca? 
Myślę, że każda kobieta i mężczyzna, która przytula swoje dziecko i widzi w jego oczach miłość, odpowie twierdząco. 
Nikt nie rodzi się z umiejętnościami bycia rodzicem. Jest to umiejętność, którą się nabywa z czasem.  Pierwsza kąpiel, przebrana pielucha, pierwsze stawianie granic, nauka budowania relacji... 

Za wieloma kobietami i mężczyznami, którzy decydują się na dziecko "idzie" historia trudnego i bolesnego domu, odebranego dzieciństwa, niezaspokojonych potrzeb.W momencie narodzin maleństwa głód bycia najważniejszym stają się jeszcze trudniejszy do zaspokojenia.  Mimo to wiele osób, a może właśnie ze względu na swoje deficyty, decyduje się na posiadanie dzieci. 
Czasem dziecko pojawia się niespodziewanie, bez kontekstu rodziny, bliskości.
Do napisania dzisiejszego postu, zainspirował mnie poruszający gest Pani Martyny Wojciechowskiej, która wraz z fundacją UNAWERA, postanowiła zbudować schronienie dla młodych mam i ich pociech (dla osób chcących się dołączyć do zbiórki pieniędzy na ten cel odsyłam do linku).  
W koncepcji tematu tabu - samotnych, młodych matek, chciałbym poruszyć temat budowania bliskości w relacji z dzieckiem, mimo własnej, trudnej historii życiowej. 
Chciałabym dać nadzieję tym młodym (i nie tylko) kobietom, które nie były przygotowane na macierzyństwo, a z różnych względów stało się ono faktem. 
Nabycie umiejętności bycia rodzicem w młodym wieku jest możliwe – wystarczy, że taka osoba zaakceptuje fakt nadejścia dziecka, zapragnie je posiadać oraz osoba dojrzała, niekoniecznie z domu rodzinnego wyciągnie do niego rękę. 
Myślę, że „dom dla mam” może być tą bezpieczną przystanią, dzięki, której młode kobiety, bez wsparcia, będą mogły okrzepnąć, poukładać siebie, nauczyć się wielu cennych umiejętności i nabierać wiary w siebie.

W poście nie będę pisała o stylach rodzicielskich – bo każde dziecko jest trochę inne i inaczej rezonuje na metody rodzica. 
Jedyna zasada, która powinna przyświecać rodzicom: to nie stosowanie przemocy – zarówno słownej, jak i fizycznej. Moje doświadczenie współpracy z rodzinami potwierdza, że agresja i zastraszanie zawsze prowadzi do agresji, lęku ze strony dziecka. Włącza spiralę śmierci emocjonalnej i niezrozumienia, która ciągnie się przez całe życie.

Jak zbudować bliskość z dzieckiem, jeśli ktoś jej nie zaznał i jej nie czuje, albo jest za młody, aby ją poczuć?


W moim odczuciu przygodę z wychowywaniem malucha, warto zacząć od poszukania przynajmniej namiastki ładu, zarówno w życiu wewnętrznym, jak i swoim otoczeniu.  
Zdrowa i szczęśliwa matka, to siła dla dziecka. Praca nad samym sobą, którą niejako wymusza dziecko jest procesem, który zachodzi w niektórych rodzicach świadomie, w niektórych  nieświadomie, z poziomu retrospekcji dochodzą do wniosku, że nie są już takimi samymi ludźmi, jak byli przed narodzinami dzieci. U niektórych osób dochodzi do przyblokowania tego procesu.
Rodzice z historią własnych traum z dzieciństwa, a często do takich osób należą samotne, młode matki, to rodzice, którzy mają szanse na stworzenie więzi skomplikowanej.
Oni w sposób szczególny powinni być uważni na siebie. Gdy czują symptomy przeciążenia psychicznego, sugeruję, aby zgłosili się po pomoc. Osobami, które oferują taką pomóc mogą być terapeuta, ale i rodzina, ludzie dobrej woli, którzy pomogą odreagować, zaakceptować zmiany, znaleźć równowagę i stabilność. Dla samotnych, młodych mam mogą być to fundacje oferujące pomoc i wsparcie, w przypadku doświadczania przemocy miejsca, także instytucje oferujące kąt do spania. Ich lista w załączeniu. 

Zadbanie o swój dobrostan psychofizyczny, w tym materialny to droga do osiągnięcia stabilności. 
Ta stabilność, to baza umożliwiająca stworzenie zdrowej więzi z dzieckiem, która według wielu koncepcji psychologicznych (na czele z najważniejszą – teorią przywiązania Bowlby’ego) jest kanwą tworzenia zdrowych relacji w dorosłości. 
Przez tworzenie zdrowych relacji w dorosłości, rozumiemy relacje satysfakcjonujące zarówno dla samej osoby, jak i otoczenia. Więcej na temat wpływu zdrowej więzi w dzieciństwie na relacje w dorosłości w książce Evelin Kirkilionis  Więź daje siłę”.

Pokrótce o teorii przywiązania Pana Bowlby'ego...

Droga do czucia się dobrze w bliskich relacjach z ludźmi, zaczyna się od zależności/ przywiązania do opiekuna. Po czasie człowiek traktuje opiekuna, jako bezpieczną bazę. Wychodzi do świata, aby eksplorować, doświadczać. Doświadczamy interakcji z rodzicem, uczymy się jak komunikować się ze samym sobą i światem. Pokazuje nam, jak być w relacjach, z uwagą na własne i czyjeś potrzeby i w jaki sposób je rejestrować. Osoby zainteresowane pogłębieniem tematu rejestrowania potrzeb u siebie i dziecka, odsyłam do książki Agnieszki Stein "Dziecko z bliska."
Proces przywiązania według Bowlby’ego kształtuje się przez pierwsze lata życia człowieka (kluczowe są pierwsze 2 -3 lata). Ten czas to czas, kiedy przelewamy na dziecko miłość i kształtujemy z nim więź, bez wielkiego oczekiwania wzajemności – choć na szczęście, czasem się ono pojawia. Oprócz obecności opiekuna ważne jest jakość kontaktu i stabilność. Pan Bowlby, razem z Panami Main oraz Soomon, opisują 4 rodzaje przywiązań, czyli 4 style wchodzenia w interakcje z osobami ważnymi:
  • Styl przywiązania bezpieczny – poznajemy go po tym, że dziecko w obecności matki chętnie eksploruje otoczenie, traktując ją jako bezpieczną bazę, wita się z nią radośnie i daje się pocieszyć po okresie rozłąki.
  •  Styl przywiązania lękowy – dziecko czuje się mniej swobodnie w obecności matki, stara się od niej nie oddalać, reaguje chaosem i złością na rozstanie, ale także chętnie zbliża się po powrocie do matki.
  •  Styl przywiązania unikający – dziecko nie zdradza oznak niepokoju podczas nieobecności matki, ale unika jej lub ignoruje ją po powrocie
  • Styl zdezorganizowany – tworzony przez mamy, które mają ambiwalentny przyciągająco- odpychający stosunek do swoich dzieci i wychowywania ich – w zachowaniu dzieci takich mam, również trudno się połapać, czy one chcą tej bliskość i relacji, czy nie.

Koncepcje i badania naukowe swoją drogą, a życie swoją...

Koncepcja oraz badania naukowe potwierdzają, że obecność osoby ważnej (matki, ojca, lub innego stałego opiekuna) oraz stabilna więź, jest niezbędna do prawidłowego rozwoju psychofizycznego dziecka. Jej brak lub wychowywanie w atmosferze zagrożenia i niezaspokajania podstawowych potrzeb, ma katastrofalne następstwa dla rozwoju oraz stanu zdrowotnego człowieka w ciągu całego jego życia. Więcej na temat następstw wielokrotnych traum w dzieciństwie na zdrowie człowieka - Complex PTSD w następnych wpisach.
Mamy XXI wiek, masę badań naukowych na temat porzucenia, a nadal problem separacji matek od dzieci jest aktualny. 
Podobnie sprawa się ma z przemocą i wychowywaniem „przez pas”,  nadal wiele osób na pytanie: czy bić dzieci odpowie, że jeśli nie ma innego wyjścia to tak. Fakty mówią same za siebie, nadal mówi się i działa w tej sprawie za mało.  

Dlaczego tyle piszę o relacji dziecko-rodzic?

Charakter relacja, stworzonej z osobą bliską w pierwszych latach życia, ma tendencję do powielania się w dorosłości. Nieprawidłowa baza i zaburzona więź, mogą doprowadzić między innymi do powstania zaburzeń osobowości. Zaburzenia osobowości to nieprawidłowy wzorzec wchodzenia w relacje miedzy ludzkie i regulowania emocji. Tego typu zaburzenia wywołują bardzo duże cierpienie, bardzo często wymagają skorzystania z „terapeutycznej kozetki", bo są podskórnym źródłem depresji, lęków, trudności w związkach.

Wkład i wysiłek włożony w pracę i pomoc młodym (ale i nie tylko), zagubionym mamom i ojcom –  to zdrowie ich i ich dzieci. 
Pomoc może polegać na stworzeniu przestrzeni do przepracowania problemów psychologicznych, stworzenia schronienia, rozmowie i podpowiedzeniu drogi np. wyjścia z przemocy domowej. 

Najłatwiej zakryć oczy i mówić, że tematu nie ma...

Tematu młodych mamy i niechcianych ciąż nie ma. Podobnie sprawa się ma z problemem, wchodzenia w role rodzica - oczekiwanie społeczne jest takie, aby być wydolnym wychowawczo od początku. Czy rozwiązuje to problemy? Fakty temu przeczą. Czasem trzeba tylko trochę popchnąć koło zmian – małe rzeczy zmieniają nas i świat, pomagajmy sobie na wzajem, zwłaszcza, gdy ktoś z nas nie umie ponieś tego, co przyniósł mu los. Pozdrawiam do następnego wpisu.


Popularne posty