Czy psychiatra może "zamknąć" mnie w szpitalu psychiatrycznym? Słów kilka o przyjęciu do szpitala psychiatrycznego bez zgody.
Hospitalizacja psychiatryczna to krok ostateczny. Myślę, że krążą wokół niej różne legendy. Temat ten wzbudza lęk i jest kanwą złej sławy opieki psychiatrycznej.
Całkowicie zgadzam się z potrzebą bronienia prawa każdego człowieka do suwerenności i decyzji. Jednocześnie mam świadomość, że głęboka depresja, czy zaostrzona schizofrenia to stany, w których wgląd we własną sytuację i sprawczość, jest tak głęboko zaburzony, że moralnym obowiązkiem lekarza psychiatry jest pomoc. Pomoc rozumiana, jako stworzenie warunków do powrotu do dobrostanu psychicznego. Czasami warunki takie można zapewnić tylko w oddziale całodobowym w szpitalu psychiatryczny.
Każdy z Nas na pewno pamięta takie chwile w życiu, że z powodu kryzysu emocjonalnego, chciał rozbić coś gwałtownego - zakończyć związek, uciec, rzucić pracę. W poniedziałek chcieliśmy rzucić, w środę sytuacja się zmieniła i zmieniliśmy zdanie.
Wyobraźmy sobie, że kryzys nie trwa kilka dni, ale tygodnie i ma nasilenie chorobowe - ktoś czuje się sto razy gorzej. Podejmuje decyzje o próbie samobójczej i ją dokonuje, bo nie widzi nadziei. Nie wierzy, że coś może się zmienić.
A teraz wyobraźmy sobie, że ten sam człowiek np. w depresji zostaje zatrzymany przez psychiatrę, nawet wbrew własnej woli w szpitalu.
Dostaje leczenie i...po 3 tyg. zaczyna mu się jawić inna rzeczywistość. Pracuje z psychologiem zaczyna dostrzegać rozwiązania. Wychodzi ze szpitala i żyje swoim życiem. Żyje dalej.
Wartość życia jest czymś nadrzędnym, a emocje czymś, co jest zmienne. W myśl tego dochodzi do zatrzymywania, na określony czas w szpitalach psychiatrycznych.
W przeszłości, kiedy nauka o umyśle powstawała lub zanim powstała, temat izolacji był źródłem wielu dyskusji i konfliktów w środowisku medycznym i poza środowiskiem.
Przechodzono od skrajności w skrajność. Początkowo dosłownie zamykano chorych psychicznie, w myśl zasady ochrony społeczeństwa. Chorzy byli zamykani i tyle. Eksperymentowano z różnymi metodami leczenia, które z perspektywy obecnej wiedzy niewiele dawały. Szpitale psychiatryczne w czasach stalinizmu były źródłem nacisku, dosłownie z „niewygodnych dla reżimu robiono wariatów".
W latach 60 XX wieku w Stanach Zjednoczonych powstał ruch anypsychiatryczny. Jego założenia głosiły, że nie ma czegoś takiego jak choroba psychiczna, podważano wartość i wagę leczenia. W wyniku jego nacisku ogromna część szpitali psychiatrycznych w USA została pozamykana. Reformie uległo również prawo dotyczące zatrzymywania chorych wbrew woli.
Jak zwykle bywa, skrajności nigdy nie przynoszą nic dobrego.
W wyniku ruchów poczynionych w USA wielu chorych nie otrzymuje obecnie niezbędnej pomocy, bo nie ma dla nich miejsca w szpitalach.
Kanwą zamykania w przeszłości „każdego chorego, bez planu leczenia” jest zła sława szpitali psychiatrycznych.
Ale wróćmy do czasów obecnych, naszych realiów Polski.
Kiedy lekarz ma prawo podjąć decyzję o skierowaniu i czasowym przymusowym umieszczeniu w szpitalu psychiatrycznym bez zgody?
Na wstępnie trzeba zaznaczyć, że w ogromnej części przypadków do przyjęcia wymagana jest zgoda pacjenta. Jest tylko kilka ustępstw od tej zasady.
Aktualnie każdego lekarza psychiatrę podejmującego decyzję o przyjęciu do szpitala psychiatrycznego w Polsce obowiązują przepisy Ustawy o Ochronie Zdrowia Psychicznego (ostatnie zmiany z 19.08.1994 roku).
Nie intuicja, pomysł, doświadczenie, ale wytyczne prawne.
W ustawie, na potrzeby zgłębiania tematu w tym wpisie, interesują Nas -art 22.2a , art. 23, art. 24, oraz art. 29.
Poszczególne artykuły można znaleźć w internecie.
Postaram się je po krotce sparafrazować.
Zacznijmy od sytuacji, kiedy lekarz psychiatra ma pewność co do tego, że człowiek jest CHORY PSYCHICZNIE (w rozumieniu prawa jest w szeroko rozumianym stanie psychozy - czyli ma schizofrenie, głębokie zaburzenia nastroju, psychozy w przebiegu różnych stanów chorobowych lub przyjmowania, lub odstawienia różnych substancji psychoaktywnych) I ZAGRAŻA BEZPOŚREDNIO SWOJEMU ŻYCIU ALBO ZDROWIU, LUB ŻYCIU INNYCH OSÓB. Może wówczas zostać zatrzymany i może być leczony wbrew własnej woli w szpitalu psychiatrycznym. Czas pobytu w szpitalu - do ustania przesłanego zatrzymania, czyli ustania choroby. Przy podejmowaniu decyzji, w miarę możliwości psychiatra powinien zasięgnąć opinii 2 lekarza psychiatry lub psychologa. Decyzje o wypisie podejmuje ordynator oddziału (kiedy ordynator wraz lekarzem prowadzącym stwierdzi, że człowiek jest zaleczony lub wyleczony, wypisuje pacjenta do domu).
Kolejna sytuacja pacjent dotychczas nie był leczony psychiatrycznie, NIE WIEMY CO MU JEST, ALE ISTNIEJE DUŻE PRAWDOPODOBIEŃSTWO, ŻE, JEST CHORY i zagrażania swojemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. Zostaje zatrzymany na obserwacje w oddziale (obserwacja może trwać do 10 dni). Nie może być leczony wbrew woli, bo nie wiemy czy jest na 100 procent chory. Jeśli okaże się, że jest zdrowy musi być wypisany ze szpitala. Tu również przy podejmowaniu decyzji psychiatra, w miarę możliwości konsultuje swoją decyzję z 2 psychiatrą lub psychologiem.
Kolejna sytuacja przyjęcia do szpitala, bez wyraźnego powiedzenia tak, człowiek jest NIEZDOLNY DO WYRAŻENIA ZGODY na przyjęcie do szpitala z powodu: upośledzenia umysłowego lub swojego stanu psychicznego (np. jest bez kontaktu słownego - logicznego, bo majaczy lub jest w stanie katatonii). Jego stan tego wymaga, bo jest chory psychicznie i wymaga leczenia. W pierwszej kolejności psychiatra występuje o jego przyjęcie do szpitala do sądu opiekuńczego, a w sytuacjach nagłych (a patrząc na natłok spraw, które obciążają sądy, prawie każda taka jest) lekarz psychiatra izby przyjęć sam, najlepiej w porozumieniu z innym lekarzem podejmuje decyzję o przyjęciu.
W każdej z tych sytuacji - zatrzymania wbrew woli, chory jest badany przez ordynatora oddziału psychiatrycznego. Ordynator zatwierdza lub nie decyzję lekarza izby przyjęć psychiatrycznej. W każdym przypadku jest powiadamiany sąd, który monitoruje co się dziej z pacjentem. Pacjent jest wysłuchany przez sędziego, badany przez biegłego, który pisze niezależnie opinie o jego stanie psychicznym.
Jest wszczęta sprawa sądowa o przyjęcie wbrew woli do szpitala.
Odrębną sytuacja jest opisana w artykule 29, kiedy człowiek chory psychicznie w trybie wnioskowym (wniosek taki może złożyć rodzina, opieka społeczna, prokuratura) zostaje skierowany przez sąd opiekuńczy do szpitala psychiatrycznego na przymusowe leczenie (sąd wydaje taką decyzję po zapoznaniu się z opinią biegłego psychiatry).
Decyzja sędziego podyktowana jest tym, że NIEPODJĘCIE PRZEZ CHOREGO LECZENIA SPOWODUJE ZNACZĄCE POGORSZENIE JEGO STANU PSYCHICZNEGO lub CZŁOWIEK chory NIE JEST W STANIE ZASPOKOIĆ SWOICH PODSTAWOWYCH POTRZEB, A LECZENIE MOŻE MU W TYM POMÓC. Jego leczenie trwa do czasu ustania przesłanek będących powodem umieszczenia w szpitalu - do czasu trwania choroby, zaleczenia choroby.
Jak widać powyżej przyjmowanie chorych wbrew woli do szpitala psychiatrycznego, okupione jest sporym bagażem sankcji prawnych.
Chory jest wysłuchiwany przez sędziego, badany przez lekarza izby przyjęć, ordynatora, biegłego. Odbywa się rozprawa, każdy chory ma prawo pisać podania o wypis na własne żądanie, które muszą być rozpatrywane przez ordynatora.
I co najważniejsze czas pobytu nie ma być czasem straconym, ale czasem poświęconym na obserwacje i leczenie. Bo wszystkim zależy, aby trwał jak najkrócej.
Moje osobiste zdanie jest takie, że jeśli jest taka możliwość i pozwala na to stan chorego, zawsze warto spróbować wszystkiego, co mamy poza hospitalizacją całodobową. Niestety są takie sytuacje, kiedy po prostu się nie da inaczej.
Życie ludźkie jest wartością nadrzędna, bo każdy ma tylko jedno. To by było na tyle. Mam nadzieję, że teraz dla wszystkich stało się jasne, że nie ma takiej możliwości, żeby przez przypadek trafić do szpitala psychiatrycznego, by być tam bezzasadnie przetrzymywanym. Są to sytuacje wyjątkowe, usankcjonowane przez prawo.
W następnych postach postaram się opisać jak wygląda przykładowy dzień na oddziale psychiatrycznym całodobowym, aby pokazać, że nie jest aż taki straszny jak się może wydawać.
Całkowicie zgadzam się z potrzebą bronienia prawa każdego człowieka do suwerenności i decyzji. Jednocześnie mam świadomość, że głęboka depresja, czy zaostrzona schizofrenia to stany, w których wgląd we własną sytuację i sprawczość, jest tak głęboko zaburzony, że moralnym obowiązkiem lekarza psychiatry jest pomoc. Pomoc rozumiana, jako stworzenie warunków do powrotu do dobrostanu psychicznego. Czasami warunki takie można zapewnić tylko w oddziale całodobowym w szpitalu psychiatryczny.
Każdy z Nas na pewno pamięta takie chwile w życiu, że z powodu kryzysu emocjonalnego, chciał rozbić coś gwałtownego - zakończyć związek, uciec, rzucić pracę. W poniedziałek chcieliśmy rzucić, w środę sytuacja się zmieniła i zmieniliśmy zdanie.
Wyobraźmy sobie, że kryzys nie trwa kilka dni, ale tygodnie i ma nasilenie chorobowe - ktoś czuje się sto razy gorzej. Podejmuje decyzje o próbie samobójczej i ją dokonuje, bo nie widzi nadziei. Nie wierzy, że coś może się zmienić.
A teraz wyobraźmy sobie, że ten sam człowiek np. w depresji zostaje zatrzymany przez psychiatrę, nawet wbrew własnej woli w szpitalu.
Dostaje leczenie i...po 3 tyg. zaczyna mu się jawić inna rzeczywistość. Pracuje z psychologiem zaczyna dostrzegać rozwiązania. Wychodzi ze szpitala i żyje swoim życiem. Żyje dalej.
Wartość życia jest czymś nadrzędnym, a emocje czymś, co jest zmienne. W myśl tego dochodzi do zatrzymywania, na określony czas w szpitalach psychiatrycznych.
W przeszłości, kiedy nauka o umyśle powstawała lub zanim powstała, temat izolacji był źródłem wielu dyskusji i konfliktów w środowisku medycznym i poza środowiskiem.
Przechodzono od skrajności w skrajność. Początkowo dosłownie zamykano chorych psychicznie, w myśl zasady ochrony społeczeństwa. Chorzy byli zamykani i tyle. Eksperymentowano z różnymi metodami leczenia, które z perspektywy obecnej wiedzy niewiele dawały. Szpitale psychiatryczne w czasach stalinizmu były źródłem nacisku, dosłownie z „niewygodnych dla reżimu robiono wariatów".
W latach 60 XX wieku w Stanach Zjednoczonych powstał ruch anypsychiatryczny. Jego założenia głosiły, że nie ma czegoś takiego jak choroba psychiczna, podważano wartość i wagę leczenia. W wyniku jego nacisku ogromna część szpitali psychiatrycznych w USA została pozamykana. Reformie uległo również prawo dotyczące zatrzymywania chorych wbrew woli.
Jak zwykle bywa, skrajności nigdy nie przynoszą nic dobrego.
W wyniku ruchów poczynionych w USA wielu chorych nie otrzymuje obecnie niezbędnej pomocy, bo nie ma dla nich miejsca w szpitalach.
Kanwą zamykania w przeszłości „każdego chorego, bez planu leczenia” jest zła sława szpitali psychiatrycznych.
Ale wróćmy do czasów obecnych, naszych realiów Polski.
Kiedy lekarz ma prawo podjąć decyzję o skierowaniu i czasowym przymusowym umieszczeniu w szpitalu psychiatrycznym bez zgody?
Na wstępnie trzeba zaznaczyć, że w ogromnej części przypadków do przyjęcia wymagana jest zgoda pacjenta. Jest tylko kilka ustępstw od tej zasady.
Aktualnie każdego lekarza psychiatrę podejmującego decyzję o przyjęciu do szpitala psychiatrycznego w Polsce obowiązują przepisy Ustawy o Ochronie Zdrowia Psychicznego (ostatnie zmiany z 19.08.1994 roku).
Nie intuicja, pomysł, doświadczenie, ale wytyczne prawne.
W ustawie, na potrzeby zgłębiania tematu w tym wpisie, interesują Nas -art 22.2a , art. 23, art. 24, oraz art. 29.
Poszczególne artykuły można znaleźć w internecie.
Postaram się je po krotce sparafrazować.
Zacznijmy od sytuacji, kiedy lekarz psychiatra ma pewność co do tego, że człowiek jest CHORY PSYCHICZNIE (w rozumieniu prawa jest w szeroko rozumianym stanie psychozy - czyli ma schizofrenie, głębokie zaburzenia nastroju, psychozy w przebiegu różnych stanów chorobowych lub przyjmowania, lub odstawienia różnych substancji psychoaktywnych) I ZAGRAŻA BEZPOŚREDNIO SWOJEMU ŻYCIU ALBO ZDROWIU, LUB ŻYCIU INNYCH OSÓB. Może wówczas zostać zatrzymany i może być leczony wbrew własnej woli w szpitalu psychiatrycznym. Czas pobytu w szpitalu - do ustania przesłanego zatrzymania, czyli ustania choroby. Przy podejmowaniu decyzji, w miarę możliwości psychiatra powinien zasięgnąć opinii 2 lekarza psychiatry lub psychologa. Decyzje o wypisie podejmuje ordynator oddziału (kiedy ordynator wraz lekarzem prowadzącym stwierdzi, że człowiek jest zaleczony lub wyleczony, wypisuje pacjenta do domu).
Kolejna sytuacja pacjent dotychczas nie był leczony psychiatrycznie, NIE WIEMY CO MU JEST, ALE ISTNIEJE DUŻE PRAWDOPODOBIEŃSTWO, ŻE, JEST CHORY i zagrażania swojemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. Zostaje zatrzymany na obserwacje w oddziale (obserwacja może trwać do 10 dni). Nie może być leczony wbrew woli, bo nie wiemy czy jest na 100 procent chory. Jeśli okaże się, że jest zdrowy musi być wypisany ze szpitala. Tu również przy podejmowaniu decyzji psychiatra, w miarę możliwości konsultuje swoją decyzję z 2 psychiatrą lub psychologiem.
Kolejna sytuacja przyjęcia do szpitala, bez wyraźnego powiedzenia tak, człowiek jest NIEZDOLNY DO WYRAŻENIA ZGODY na przyjęcie do szpitala z powodu: upośledzenia umysłowego lub swojego stanu psychicznego (np. jest bez kontaktu słownego - logicznego, bo majaczy lub jest w stanie katatonii). Jego stan tego wymaga, bo jest chory psychicznie i wymaga leczenia. W pierwszej kolejności psychiatra występuje o jego przyjęcie do szpitala do sądu opiekuńczego, a w sytuacjach nagłych (a patrząc na natłok spraw, które obciążają sądy, prawie każda taka jest) lekarz psychiatra izby przyjęć sam, najlepiej w porozumieniu z innym lekarzem podejmuje decyzję o przyjęciu.
W każdej z tych sytuacji - zatrzymania wbrew woli, chory jest badany przez ordynatora oddziału psychiatrycznego. Ordynator zatwierdza lub nie decyzję lekarza izby przyjęć psychiatrycznej. W każdym przypadku jest powiadamiany sąd, który monitoruje co się dziej z pacjentem. Pacjent jest wysłuchany przez sędziego, badany przez biegłego, który pisze niezależnie opinie o jego stanie psychicznym.
Jest wszczęta sprawa sądowa o przyjęcie wbrew woli do szpitala.
Odrębną sytuacja jest opisana w artykule 29, kiedy człowiek chory psychicznie w trybie wnioskowym (wniosek taki może złożyć rodzina, opieka społeczna, prokuratura) zostaje skierowany przez sąd opiekuńczy do szpitala psychiatrycznego na przymusowe leczenie (sąd wydaje taką decyzję po zapoznaniu się z opinią biegłego psychiatry).
Decyzja sędziego podyktowana jest tym, że NIEPODJĘCIE PRZEZ CHOREGO LECZENIA SPOWODUJE ZNACZĄCE POGORSZENIE JEGO STANU PSYCHICZNEGO lub CZŁOWIEK chory NIE JEST W STANIE ZASPOKOIĆ SWOICH PODSTAWOWYCH POTRZEB, A LECZENIE MOŻE MU W TYM POMÓC. Jego leczenie trwa do czasu ustania przesłanek będących powodem umieszczenia w szpitalu - do czasu trwania choroby, zaleczenia choroby.
Jak widać powyżej przyjmowanie chorych wbrew woli do szpitala psychiatrycznego, okupione jest sporym bagażem sankcji prawnych.
Chory jest wysłuchiwany przez sędziego, badany przez lekarza izby przyjęć, ordynatora, biegłego. Odbywa się rozprawa, każdy chory ma prawo pisać podania o wypis na własne żądanie, które muszą być rozpatrywane przez ordynatora.
I co najważniejsze czas pobytu nie ma być czasem straconym, ale czasem poświęconym na obserwacje i leczenie. Bo wszystkim zależy, aby trwał jak najkrócej.
Moje osobiste zdanie jest takie, że jeśli jest taka możliwość i pozwala na to stan chorego, zawsze warto spróbować wszystkiego, co mamy poza hospitalizacją całodobową. Niestety są takie sytuacje, kiedy po prostu się nie da inaczej.
Życie ludźkie jest wartością nadrzędna, bo każdy ma tylko jedno. To by było na tyle. Mam nadzieję, że teraz dla wszystkich stało się jasne, że nie ma takiej możliwości, żeby przez przypadek trafić do szpitala psychiatrycznego, by być tam bezzasadnie przetrzymywanym. Są to sytuacje wyjątkowe, usankcjonowane przez prawo.
W następnych postach postaram się opisać jak wygląda przykładowy dzień na oddziale psychiatrycznym całodobowym, aby pokazać, że nie jest aż taki straszny jak się może wydawać.