Terapia behawioralno - poznawcza w natarciu. Pomoc w temacie zniekształceń poznawczych. Słów kilka czym jest terapia poznawcza.
W ostatnim wpisie rozkminialiśmy temat
błędów poznawczych - czym są i jakie mamy ich typy.
W tym chciałbym dać zarys jak
terapeuta poznawczy pracuje z osobą z błędami poznawczymi, czyli
jak odczarować mózg przed wpadaniem w pułapki zniekształceń.
Oczywiście metod jest wiele,
chciałabym przedstawić te najłatwiejsze do przetestowania,
eksplorowania w warunkach domowego zacisza.
W pierwszym zdaniu wypada napisać w
dużym uproszczeniu, czym jest terapia poznawcza.
Terapia poznawcza wiąże na zasadzie
przyczynowo - skutkowej kilka elementów.
Zdarzenie, które wywoluje myśl, a ta
myśl powoduje, że coś czujemy, jakoś się zachowujemy i w jakiś
sposób reaguje nasze ciało.
Zdarzenia, które wywołają tą
kaskadę przyczynowo - skutkowości, nie są przypadkowe.
Wynikają z naszych wcześniejszych
przykrych doświadczeń, przypominających to aktywizujące.
Myśli także są dalekie od
przypadkowości i powiązane są z naszymi głębokimi przekonaniami
odnośnie świata, ludzi, nas samych, które nabyliśmy we wczesnym
dzieciństwie.
We wcześniejszym wpisie nadmieniałam, że błędy poznawcze podczepione są pod nasze przekonania.
Zdarza się i to nie rzadko, że żeby
się ich pozbyć trzeba sięgnąć źródła, czyli przekonań.
Tego nie da się niestety zrobić w
domu na własną rękę, wymaga to pomocy terapeuty.
Ale zakładamy, że ktoś nie ma dużych
problemów z przekonaniami i nie tworzą w nim dużego dyskomfortu
tzn. da się z nimi żyć.
Z pomocą przychodzą metody pokazujące
nam odcienie szarości i pośredniości życia codziennego.
Przejdźmy do konkretów.
Przykładowo komuś przeszkadza, że ma
tendencję do np. patrzy na życie 0-1, inaczej czarno-biało.
Na przykład ocenia, że jest w czymś
genialny albo nie umie nic.
Na wstępnie proponuję spróbować z
techniką tak zwanej strzałki.
Rysujemy długą strzałkę na czystej kartce. W przytoczonym przykładzie, na jej
szczycie umieszczamy osobę genialną w danej dziedzinie, na końcu
totalne beztalencie. I zastanawiamy się kogo moglibyśmy umieścić
pośrodku z przeciętnymi umiejętnościami, na prawo, lewo.
Zaznaczamy uczciwie na linii swoje umiejętności, skalujemy siebie.
Po zakończeniu pracy odczytujemy co
napisaliśmy i zadajemy sobie pytanie, czy te osoby pośrodku w naszym
odczuciu są totalnymi zerami. No nie, bo są pośrodku, na zero jest konkretna osoba. Czy spełniają swoją rolę, pracują
czy są potrzebne, czy czują się nieukami. Dodatkowo widzimy czarno
na białym, że nie jesteśmy ani na końcu, ani na początku.
Należymy do szarości. Inni też do niej należą i dla nich to jest
ok, może warto rozważyć koszty i zyski ze zmiany podejścia do tego
tematu.
Kolejną techniką, którą warto
rozważyć to technika żartobliwie nazywana techniką torciku
inaczej skalowania.
Jest bardzo przydatna np. w przypadku
pomijania ważnych aspektów rzeczywistości, które mogą zachwiać
naszą wyobraźnię o nas samych, świecie, lub generalizacji.
Rysujemy koło w nim wszystkie możliwe
przyczyny np. tego, że ktoś nie zaprosił nas na imprezę, przez co
uważamy, że nas nie lubi.
Poszerzamy swoje spojrzenie na daną
sytuację. Następnie oceniamy procentowo prawdopodobieństwo danej
przyczyny. Po zrobieniu tego zadania często okazuje się, że
przyczyn jest bardzo dużo, a nasze wyroki nadmiarowe.
Inną przydatną metodą jest
dekatastrofizacja. Jak sama nazwa mówi przydatna w tendencji do
zamartwiania i katastrofizacji.
Zakładamy najgorsze, szukamy przyczyny
najgorszego. Spisujemy lub opowiadamy jak ten najgorszy scenariusz
wpłynie na nasze życie za 1 miesiąc, 3 miesiące, za rok, 10 lat.
Po przyjrzeniu się scenariuszom
okazuje się, że dane wydarzanie nie ma aż tak duże wpływu na
nasze życie, a czas powoduje, że my i inni ludzie wiele wybaczamy
i zapominamy.
To tylko niewielki ułamek tego jak
nasze poznawcze zasoby pomagają nam wyjść z zapętlenia, które
czasami funduje nam nasz umysł.
Zapraszam do czytania kolejnych wpisów,
pisania na jakie tematy mielibyście ochotę poczytać, w jakich
kwestiach się dokształcić.