"Mój szef, sąsiad, mąż jest psychopatą." Osobowość dyssocjalna oczami psychiatry - terapeuty.
"Psychopaci
są wśród nas" - tak
brzmi tytuł książki Roberta Hara, na temat osobowości psychopatycznej, nazywanej inaczej dyssocjalną/ antyspołeczną. Książka ta jest inspiracją, choć nie jedynym źródłem informacji, zawartych w dzisiejszym poście.
Kim są
psychopaci? Czy tacy się rodzą, czy powstają w procesie wychowania?
Na te i inne pytania spróbuję odpowiedzieć w tym poście.
Na
wstępnie niepokojące statystyki, według nich jedna na sto osób jest psychopatą. Dzisiejsze czasy, niejako promują postawę psychopatyczną - wielu dyrektorów, prawników i nie tylko to psychopaci, w białych rękawiczkach. Są skuteczni, wytrwali i bezwzględni. Można by powiedzieć - drapieżnicy XXI wieku. Osobowość antyspołeczna jest faktem i przysparza wielu trudu zarówno ogółowi społeczeństwa, jak i każdemu specjaliście zajmującemu się zdrowiem psychicznym.
Jak
poznać, że mamy do czynienia z psychopatą w życiu codziennym?
Zadanie jest bardzo trudne, ponieważ prawdziwi psychopaci w pierwszym kontakcie są bardzo elokwentni i uprzejmi. Sprawiają wrażenie dobrych kandydatów na stanowisko kierownika zespołu, ale i dobry materiał na zięcia lub męża. Miły, pomocny, uśmiechnięty, zawsze obecny i czujny. Po dłuższym i bliższym poznaniu jego obraz się zmienia. Człowiek odczuwa dyssonans poznawczy - z jednej strony widzi fakty przeczące dobrym intencjom, z drugiej widzi obraz, który psychopata próbuje sprzedać otoczeniu.
Psychopaci, jak prawdziwi drapieżnicy wyczuwają i wyławiają z otoczenia osoby słabe, łatwowierne. W rdzeniu przekonań mają przeświadczenie, że jeśli ktoś jest na tyle słaby, że daje się wykorzystać, to głupotą było by z tego nie skorzystać. Jak udaje się im uniknąć skrupułów? Z pomocą przychodzi im biologia. Według badań naukowych psychopaci maja nieaktywne komórki lustrzane odpowiedzialnych za empatię – czyli intuicyjne odczuwanie tego co czuje druga osoba. Jeśli nie współodczuwają, nie mają hamulca, który powodowałby, że przestają robić komuś krzywdę, bo czują się z tym nieprzyjemnie.
Inną opisywaną anomalią jest mniejsze, niż u większość ludzi ciało migdałowate – struktura odpowiedzialna, między innymi za strach. Idąc dalej mają niższy wyjściowy poziom lęku - trudniej wzbudzić ich lękowo. Łatwiej jest im podejmować się rzeczy ryzykownych, na krawędzi, nieakceptowalnych, lekceważyć normy i zobowiązania społeczne.
Cechą wszystkich psychopatów jest niski poziom frustracji i potrzeba szybkiej gratyfikacji. Mają ślepą wiarę w swoją wyższość i nieomylność. Wszystko chcą od razu, natychmiast, po swojemu gdy się im ktoś przeciwstawi stosują strategię agresji instrumentalnej oraz afektywnej. Czyli są agresywni, bo chcą rozładować emocje krzywdząc kogoś, ale i są agresywni, aby osiągnąć zamierzony cel.
Zasadną jest przekierowywanie winy za swoje zachowanie na osoby trzecie, zwłaszcza na osobę, która stała się ich ofiarą. Idealnym przykładem była by tu przemoc domowa. Częstym wytłumaczeniem pobicia członka rodziny przez psychopatę jest nie wywiązanie się przez ofiarę z domowych obowiązków lub wywiązanie się w sposób niedbały. Często cytowany tekst to "ty mnie do tego zmusiłaś."
Psychopaci mają ogromną trudność w tworzeniu trwałych stabilnych zdrowych związków. Część na stałych partnerów wybiera sobie osoby zależne, wycofane, uległe które przyjmują na siebie winę za zachowanie psychopaty i akceptują ich sposób funkcjonowania.
Z badań wynika również, że psychopaci mają wyższy próg bólu oraz mają mocniejszą głowę do alkoholu.
Zadanie jest bardzo trudne, ponieważ prawdziwi psychopaci w pierwszym kontakcie są bardzo elokwentni i uprzejmi. Sprawiają wrażenie dobrych kandydatów na stanowisko kierownika zespołu, ale i dobry materiał na zięcia lub męża. Miły, pomocny, uśmiechnięty, zawsze obecny i czujny. Po dłuższym i bliższym poznaniu jego obraz się zmienia. Człowiek odczuwa dyssonans poznawczy - z jednej strony widzi fakty przeczące dobrym intencjom, z drugiej widzi obraz, który psychopata próbuje sprzedać otoczeniu.
Psychopaci, jak prawdziwi drapieżnicy wyczuwają i wyławiają z otoczenia osoby słabe, łatwowierne. W rdzeniu przekonań mają przeświadczenie, że jeśli ktoś jest na tyle słaby, że daje się wykorzystać, to głupotą było by z tego nie skorzystać. Jak udaje się im uniknąć skrupułów? Z pomocą przychodzi im biologia. Według badań naukowych psychopaci maja nieaktywne komórki lustrzane odpowiedzialnych za empatię – czyli intuicyjne odczuwanie tego co czuje druga osoba. Jeśli nie współodczuwają, nie mają hamulca, który powodowałby, że przestają robić komuś krzywdę, bo czują się z tym nieprzyjemnie.
Inną opisywaną anomalią jest mniejsze, niż u większość ludzi ciało migdałowate – struktura odpowiedzialna, między innymi za strach. Idąc dalej mają niższy wyjściowy poziom lęku - trudniej wzbudzić ich lękowo. Łatwiej jest im podejmować się rzeczy ryzykownych, na krawędzi, nieakceptowalnych, lekceważyć normy i zobowiązania społeczne.
Cechą wszystkich psychopatów jest niski poziom frustracji i potrzeba szybkiej gratyfikacji. Mają ślepą wiarę w swoją wyższość i nieomylność. Wszystko chcą od razu, natychmiast, po swojemu gdy się im ktoś przeciwstawi stosują strategię agresji instrumentalnej oraz afektywnej. Czyli są agresywni, bo chcą rozładować emocje krzywdząc kogoś, ale i są agresywni, aby osiągnąć zamierzony cel.
Zasadną jest przekierowywanie winy za swoje zachowanie na osoby trzecie, zwłaszcza na osobę, która stała się ich ofiarą. Idealnym przykładem była by tu przemoc domowa. Częstym wytłumaczeniem pobicia członka rodziny przez psychopatę jest nie wywiązanie się przez ofiarę z domowych obowiązków lub wywiązanie się w sposób niedbały. Często cytowany tekst to "ty mnie do tego zmusiłaś."
Psychopaci mają ogromną trudność w tworzeniu trwałych stabilnych zdrowych związków. Część na stałych partnerów wybiera sobie osoby zależne, wycofane, uległe które przyjmują na siebie winę za zachowanie psychopaty i akceptują ich sposób funkcjonowania.
Z badań wynika również, że psychopaci mają wyższy próg bólu oraz mają mocniejszą głowę do alkoholu.
Jeśli chodzi o aspekty biologiczne mózg psychopatów różni się nieco od mózgu ogółu. Genetyka nie determinuje jednak jak bardzo niebezpieczne zachowania prezentuje dany psychopata. Część z nich ostatecznie staje się przestępcami i ląduje w więzieniu. Część funkcjonuje w społeczeństwie, w sposób bardziej machinalny, nakierowani na cel, interesowni, mało empatycznymi, nieprzyjemni, ale nie niebezpieczni. Co odróżnia te dwie grupy? Wychowanie. Jeśli prześledzi się historie przestępców psychopatów zauważymy , że często doświadczyli ogromu przemocy, czyli byli wyuczani przemocą, jako środkiem do osiągnięcia celu. Wielu z nich agresję, którą doświadczyło początkowo przelewało na zwierzęta np. maltretując i krzywdząc. Następnie przekraczali granice przemocy wobec rówieśników. Często z powodu małego poziomu lęku, ostatecznie trafiali w środowiska przestępcze, gdzie imponowali swoją wiara we własne siły, determinacją i okrucieństwem. Pytanie jak potoczyłaby się historia tych osób gdyby wychowywani byli w środowisku piętnującym okrucieństwo i przemoc oraz gdyby izolowano ich od grup przestępczych. Skora jestem stwierdzić, że funkcjonowaliby lepiej z punktu widzenia ogółu społeczeństwa. Pozostałyby im skłonności do przemocy, które nie mogłyby się w pełni rozwinąć. Tu także sprawdza się zasada, że stosowanie przemocy wobec dzieci, nawet w najlepszych intencjach, nigdy nie przynosi dobrych skutków wychowawczych.
Smutna prawda jest taka, że terapia nie ma za wiele do zaoferowania
psychopatą.
Jedyny nurt terapeutyczny, w którym osiągnięto jakieś efekty w resocjalizacji psychopatów jest terapia behawioralna. Kładzie się w niej nacisk na warunkowanie sprawcze – wyuczanie psychopatów, że dane zachowania prospołeczne im się najzwyczajniej opłacają. Głównym problemem w resocjalizacji jest fakt, że z powodu deficytów w empatii, nie mają oni najczęściej motywacji do podjęcia terapii. Przyjmują postawę, żeby świat się do nich przystosował, przez niski poziom lęku nie boją się konsekwencji.
Jedyny nurt terapeutyczny, w którym osiągnięto jakieś efekty w resocjalizacji psychopatów jest terapia behawioralna. Kładzie się w niej nacisk na warunkowanie sprawcze – wyuczanie psychopatów, że dane zachowania prospołeczne im się najzwyczajniej opłacają. Głównym problemem w resocjalizacji jest fakt, że z powodu deficytów w empatii, nie mają oni najczęściej motywacji do podjęcia terapii. Przyjmują postawę, żeby świat się do nich przystosował, przez niski poziom lęku nie boją się konsekwencji.
Czyli to co możemy zrobić gdy mamy kontakt z psychopatą?
Warto skupić się na sobie, nie próbować i nie liczyć, że psychopata się zmieni. Jak się w takim razie zachowywać kiedy nasz szef lub kolega ma znamiona psychopaty?
Jeśli jest taka możliwość nie współpracować z taką osoba. Zasada ta zwłaszcza dotyczy osób, które czują, że przekracza to ich możliwości i czują się przy oprawcy zmiażdżeni w środku, słabi, malutcy. Jeśli jesteśmy do tego zmuszeni - nie okazujmy strachu, kierujmy się logiką. Sugeruję zaakceptować fakt, że będzie na nas zrzucał winę za swoje niedociągnięcia. Jeśli poczuje naszą słabość będzie ją wykorzystywał. Jeśli będzie mu się to opłacało dzień, po tym jak okaże nam sympatię, może nas np. zwolnić lub donieś na nas. Warto mieć twarde dowody we własnej obronie, świadków zdarzeń. W rozmowie kierować się logiką i faktami. Nie sądzę, że przepychanie się z psychopatą i próba sił, ma sens i wartość. Psychopata, zawsze będzie uważał i dążył do tego, żeby jego było na wierzchu, bez względu czy będzie to prawda, kłamstwo czy manipulacja. Dążył będzie do nierównej, ale skutecznej gry. On tak ma. Ukrócanie interakcji lub jej powierzchowność, powoduje, że nie tracimy siły i nie narażamy się na zamęt i kłopoty. Psychopaci byli i są częścią społeczeństwa, trudną do przełknięcia, ale istniejącą i realną. Warto wiedzieć, że istnieją i czego można się po nich spodziewać. Pozdrawiam i życzę dużej dozy empatii, zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Do następnego wpisu.
Warto skupić się na sobie, nie próbować i nie liczyć, że psychopata się zmieni. Jak się w takim razie zachowywać kiedy nasz szef lub kolega ma znamiona psychopaty?
Jeśli jest taka możliwość nie współpracować z taką osoba. Zasada ta zwłaszcza dotyczy osób, które czują, że przekracza to ich możliwości i czują się przy oprawcy zmiażdżeni w środku, słabi, malutcy. Jeśli jesteśmy do tego zmuszeni - nie okazujmy strachu, kierujmy się logiką. Sugeruję zaakceptować fakt, że będzie na nas zrzucał winę za swoje niedociągnięcia. Jeśli poczuje naszą słabość będzie ją wykorzystywał. Jeśli będzie mu się to opłacało dzień, po tym jak okaże nam sympatię, może nas np. zwolnić lub donieś na nas. Warto mieć twarde dowody we własnej obronie, świadków zdarzeń. W rozmowie kierować się logiką i faktami. Nie sądzę, że przepychanie się z psychopatą i próba sił, ma sens i wartość. Psychopata, zawsze będzie uważał i dążył do tego, żeby jego było na wierzchu, bez względu czy będzie to prawda, kłamstwo czy manipulacja. Dążył będzie do nierównej, ale skutecznej gry. On tak ma. Ukrócanie interakcji lub jej powierzchowność, powoduje, że nie tracimy siły i nie narażamy się na zamęt i kłopoty. Psychopaci byli i są częścią społeczeństwa, trudną do przełknięcia, ale istniejącą i realną. Warto wiedzieć, że istnieją i czego można się po nich spodziewać. Pozdrawiam i życzę dużej dozy empatii, zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Do następnego wpisu.