"Samookaleczam się, bo..." Samouszkodzenia oczami psychiatry - terapeuty.
W dzisiejszym wpisie temat
samookaleczeń. Jaką pełnią funkcje? Kto jest narażony na ich
występowanie? I co rozbić gdy dotyczą nas lub naszych bliskich?
Wskazówka dla osób stosujących samookaleczenia.
Na wstępnie trochę historii...
Zjawisko samouszkodzeń znane jest ludzkości od bardzo dawna. Występowało już u ludów plemiennych, uznawane za oznakę męstwa oraz pokonywanie własnych słabości – w tym przypadku bólu.
Zjawisko samouszkodzeń znane jest ludzkości od bardzo dawna. Występowało już u ludów plemiennych, uznawane za oznakę męstwa oraz pokonywanie własnych słabości – w tym przypadku bólu.
W świecie współczesnym nadal w
niektórych subkulturach pełni taką funkcję, przykładem może być tu subkultura emo, czy gotów. Są również
osoby, które blizny, wykonują w celach dekoracyjnych, tak
jak niektórzy robią sobie tatuaże, niektórzy gustują w śladach po nacięciach.
Najczęściej jednak zjawisko to ma miejsce, pod zasłoną milczenia osoby ich dokonującej.
W otoczeniu wzbudza lęk i nie zrozumienie.
"Jak młoda piękna osoba może nacinać swoje ciało, przesuwając granicę o kolejne centymetry?" Taka reakcja występuje u większości rodziców, kiedy orientują się, że ich pociecha robi sobie krzywdę. Ten ogrom emocji wywołuje u opiekunów różne sposoby "radzenia sobie". Pierwszy z nich - rodzice, nie chcą dostrzegać problemu, drugi - akt krzyku na dokonującego samouszkodzeń - nakazują zaprzestania, inny stworzenie wokół dziecka, klimatu tego dziwnego - uszkadzającego samego siebie.
Wszystkie przytoczone reakcje w większości przypadków nie wywołują pożądanego efektu - zaprzestania okaleczania.
W otoczeniu wzbudza lęk i nie zrozumienie.
"Jak młoda piękna osoba może nacinać swoje ciało, przesuwając granicę o kolejne centymetry?" Taka reakcja występuje u większości rodziców, kiedy orientują się, że ich pociecha robi sobie krzywdę. Ten ogrom emocji wywołuje u opiekunów różne sposoby "radzenia sobie". Pierwszy z nich - rodzice, nie chcą dostrzegać problemu, drugi - akt krzyku na dokonującego samouszkodzeń - nakazują zaprzestania, inny stworzenie wokół dziecka, klimatu tego dziwnego - uszkadzającego samego siebie.
Wszystkie przytoczone reakcje w większości przypadków nie wywołują pożądanego efektu - zaprzestania okaleczania.
Z boku wygląda to, jak nałóg i
niestety z czasem może przyjąć taką formę.
Samookaleczenie może pełnić różne
funkcje, zawsze jednak informuje o tendencji do gromadzenia w sobie emocji i pewnego poziomu autodestrukcji.
Kilka słów o statystyce...
Idąc torem typowego marudy....
rzeknę, ”jak zwykle nie ma statystyk dotyczących występowania
samouszkodzeń w populacji ogólnej w Polsce”. Statystyka
dotycząca zdrowia psychicznego przysłowiowo "leży i kwiczy". A szkoda, bo gdyby ktoś zaczął szacować, może zwiększyły by się nakłady
na szeroko rozumiane zdrowie psychiczne.
Jedyne sensowne dane wspominają, że dotyczą od 27 – 47 % młodzieży hospitalizowanej w oddziałach psychiatrycznych. Przytoczę wiec statystyki sąsiadów - samouszkodzenie dokonuje 25,6% osób w Niemczech. W USA dotyczy 8% populacji młodocianych. Głównie dotyczy osób młodych (12-16 lat), ze szczytem przypadającym na 15 rok życia. Dominują dziewczynki (choć co do tego faktu, krążą sprzeczne opinie).
Jedyne sensowne dane wspominają, że dotyczą od 27 – 47 % młodzieży hospitalizowanej w oddziałach psychiatrycznych. Przytoczę wiec statystyki sąsiadów - samouszkodzenie dokonuje 25,6% osób w Niemczech. W USA dotyczy 8% populacji młodocianych. Głównie dotyczy osób młodych (12-16 lat), ze szczytem przypadającym na 15 rok życia. Dominują dziewczynki (choć co do tego faktu, krążą sprzeczne opinie).
W literaturze opisywane jest, że w
grupie samouszkodzeń przoduje nacinanie skóry, występujące u
70–90% osób, w dalszej kolejności uderzanie - 21–44% oraz
przypalanie – 15–35%.
Statystyki przytaczam, aby uzmysłowić,
że samookaleczenie u dzieciaków występuje bardzo często.
Zrozumieć samookaleczenia
Zdecydowana większość osób
dokonujących samouszkodzeń ma lub będzie miała, zaburzenia osobowości tzn.
nieprawidłowy wzorzec wchodzenia w relacje z innymi ludźmi oraz
radzenia sobie z emocjami. Dominującym wymienianym zaburzeniem jest
osobowość z pogranicza, ale wymienia się również inne typy
zaburzeń osobowości. Obserwacje wskazują, że u osób dokonujących
samouszkodzeń częściej występują zaburzania nastroju (depresja, choroba afektywna 2- biegunowa),
myśli i tendencje samobójcze, nadużywanie substancji psychoaktywnych i alkoholu, zaburzenia lękowe oraz zaburzeniaodżywiania (różnego typu). Osoby te zdecydowanie częściej
doświadczyły szeroko rozumianej traumy, np w wyniku bycia ofiarą przemocy.
Idąc tym tropem - zawsze warto samouszkodzenia traktować je, jako informację – z młodym człowiekiem dziej się
coś złego. Nie pozostawajmy obojętni i próbujmy przełamywać własne i czyjeś uprzedzenia - zgłośmy się po profesjonalną pomoc.
Spróbujmy spojrzeć na przyczyny. Po
co właściwie ludzie się „tną”?
- Pierwsza sztandarowa przyczyna, podawana w literaturze jest redukcja napięcia.
Ten ciąg przyczynowo - skutkowy jest o tyle niebezpieczny, że
może uzależnić - od doznawanego poczucia ulgi. Tłumaczy to dlaczego, niektóre osoby mają taką trudność z zaprzestaniem nacinania ciała, mimo widocznych i rozległych blizn.
Czy można osiągnąć ten
sam stan ulgi w inny sposób? Można i do tego sugeruję dążyć w swoich działaniach.
- Inną funkcją, jaką spełnia samookaleczanie jest zwrócenie uwagi otoczenia.
I znowu krótkie wyjaśnienie.
Co to znaczy? Gdy
bliscy umniejszają cierpieniu nastolatków lub go nie dostrzegają, pokazuje oni - nacinając się, jak źle się czują. Proszą w ten sposób
o pomoc i uwagę.
Jest również grupa osób, która
samookalecza się, aby poczuć kontrolę. Dzieje się tak gdy nie
mają poczucia wpływu na swoje życie i doświadczają różnych
przykrych zdarzeń. Okaleczanie się daje im wrażenie kontroli nad
podejmowanymi aktywnościami i osiąganym skutkiem, w odróżnieniu
od tego czego doświadczają w życiu realnym.
- Kolejną przyczyną może być potrzeba piętnowania się - karania się za coś, co dana osoba zrobiła lub nie zrobiła. Najczęściej występuje to u osób, które były wychowywane w bardzo surowej atmosferze i wrogości wobec niedoskonałości. Jest to wówczas forma samoczyszczenia.
- Czasem zdarza się, że ktoś okalecza się w celach ukarania bliskich, zdarza się to stosunkowo rzadko.
Wskazówka dla rodziców/opiekunów osób samookalaczających się
Z mojego punktu widzenia psychiatry –
terapeuty, warto za każdy razem traktować samookaleczenia, jako formę
przekazu, informacji.
Powtórzę to jeszcze raz z doświadczenia wiem, że rodzice, którzy
krzyczą i karzą za samookaleczenie niczego dobrego nie osiągają.
Dokonywanie samookaleczeń jest czynnikiem ryzyka, podjęcia próby samobójczej. Warto, w sytuacji kiedy zauważymy, że doświadcza jej
bliski zasugerować konsultacje ze specjalistą terapeutą,
psychiatrą. Daje to możliwość wyłapania przyczyny i zapobiega
utrwalaniu się zachowania. Kiedy wyeliminujemy przyczynę, zachowanie powinno ustąpić. Choć tak, jak wyżej pisałam istotny jest czas
trwania problemu. Sugeruję reagować na tyle szybko ile się da.
Wskazówka dla osób stosujących samookaleczenia.
Jeśli miałabym coś zasugerować osobom samookaleczającym, warto
nauczyć się innego sposobu radzenia, spróbować otworzyć się na siebie i siebie zrozumieć. Porozmawiać z drugim człowiekiem, nabrać perspektywy do przeżywanych trudności. Ślady po samookaleczeniach, często zostają z człowiekiem do końca życia. Mówią zarówno o ranach, które doznało ciało, ale i "dusza". Stanowią często pamiątkę doznanych krzywd - pogwałceniu prawa człowieka do jego nietykalnością. Te rany pierwotnie, najczęściej zadają inni ludzie. Nie warto stawiać im pomnika, dokładać sobie cierpienia. Lepiej przepracować traumy, iść dalej bez bólu i cierpienia, pozostawić je w przeszłości.
Zachęcam do szukania pomocy i nie bagatelizowania problemu, bo warto.
Zachęcam do szukania pomocy i nie bagatelizowania problemu, bo warto.
Do następnego wpisu.